Model, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Andrzej AugustynekModelCzęć pierwsza TułaczCzym jest niemiertelnoć? Wiecznym życiem? Nie. Życie ma swój poczštek, młodoć,dojrzałoć, staroć i wreszcie przychodzi nieuchronny koniec. Od tej prawidłowoci nie mawyjštków. Dotyczy to nie tylko ludzi, dotyczy to wszystkich przejawów życia we wszechwiecie.Wszystkie bez wyjštku istoty żywe muszš umrzeć. A ameba? Rozmnażajšc się przez pšczkowaniew zasadzie nie umiera. Dajšc z częci siebie życie innym amebom niejako przedłuża swój byt. Alegdy biocenoza ulegnie zagładzie, ameby umierajš. Nie mogš też przetrwać, jako gatunek, całejwiecznoci. I nie przetrwały. Ale po co mówić o wiecznoci życia, skoro nawet wszechwiatdobiega kresu swej ewolucji. Nic nie może oprzeć się czasowi. Tam, gdzie jest zmiennoć, tamgdzie płynie czas, tam jest i przemijanie. Prawdziwa niemiertelnoć to trwanie, bez żadnychzmian, bez aktywnoci. Trwać jednak mogš tylko legendarni bogowie.Można jednak osišgnšć względnš niemiertelnoć. Kiedy dla kogo mija całe życie, a dlaciebie ten okres jest jedynie drobnym epizodem, to w jego odczuciu jeste niemiertelny.Czy osišgnšłem niemiertelnoć? Dla ludzkoci czy nawet gwiazd, tak. A przecież nie zostałmi darowany ani jeden dzień życia więcej, niż jest do tego zdolny mój organizm. Większoć czasuznajdowałem się w anabiozie. A przeważajšce częć czasu przeżytego aktywnie przeżyłemw całkowitej samotnoci.Jestem już bardzo starym człowiekiem, który kiedy, z grupš takich jak on, opucił swojšplanetę Ziemię. Uważał, że los jej jest przesšdzony. A nie chciał umierać razem z niš.Kiedy rozpoczynała się ta podróż, ludzkoć ze spokojem wieku starczego zbliżała się do kresuswej drogi, którš przebywała w samotnoci. Kiedy, u zarania historycznych dziejów, Ziemia byłaojczyznš bogatego życia. Jedne gatunki następowały po drugich. Aż pojawił się człowiek.Najpierw wyniszczył inne ssaki. Na to miejsce w niszach ekologicznych próbowały wtargnšć inneorganizmy, przede wszystkim owady. Ale człowiek był nadal panem planety. Zatrzymał motorewolucji. Badania modelowe wykazały, że w nie modyfikowanych warunkach na powierzchniZiemi powinna wzrosnšć temperatura, a w atmosferze iloć tlenu. W tych warunkach po erzessaków miała nadejć era owadów. Zwiększyłyby wagę ciała, a tym samym i mózgu. Dużasprawnoć systemu nerwowego winna zapewnić im panowanie na Ziemi przez wiele milionów lat.Tak się jednak nie stało. Pozostał człowiek. Stopniowo eliminował ze swego otoczenia wszystko to,co różne od niego. A gdy się ocknšł, było za póno. Z czasem pozostał na planecie sam z rolinamii wirusami. Cóż z tego, że dzięki bankom komórkowym, na drodze klonowania, udawało sięhodować pojedyncze egzemplarze zwierzšt. Nie były zdolne do samodzielnego życia.A i ludziom coraz trudniej było żyć. Spadła liczba urodzeń. Ludzi nękały coraz to nowechoroby. Po nowotworach nastała epoka chorób genetycznych. Gdy je opanowano, zaczętoumierać na skutek zaburzeń mechanizmów molekularnych. Matryca genetyczna była jużwyeksploatowana. Człowiek walczył jeszcze o przetrwanie. Klonowanie ze zdrowych osobnikówopóniało tylko to, co nieuchronnie musiało nastšpić.Planeta także zestarzała się. W pewnym okresie brakowało surowców, pożywienia, wody,tlenu. Brakowało zresztš wtedy wszystkiego. Problem ten sam się rozwišzał. Malejšca liczbaludnoci miała coraz mniejsze potrzeby. Załamała się też ekspansja człowieka w kosmos. Próbyskolonizowania innych planet nie powiodły się.A na Ziemi powoli godzono się z nieuchronnociš końca. Osłabło tempo życia. Mniej byłowzajemnej agresji, a więcej wyrozumiałoci. Nigdy, na przykład, nie doszło do oficjalnegorozbrojenia. Z czasem broń przestała być potrzebna. A gdy przekonano się, że nie zagraża naminwazja z kosmosu, broń jako rodek zabijania powoli poszła w zapomnienie. Tylko historycy i ci,co się historiš interesowali, pamiętali o niej. Na Ziemi wszystko wyrównywało się, unifikowało.Znikła różnorodnoć wyrobów. Uznano to za zbytniš rozrzutnoć.Gromadzona przez tysišce lat wiedza ludzkoci była ogromna. Wskutek tego ogromuskostnieniu uległy procesy poznawcze. Coraz mniej nowego docierało do ludzi. Tak jak częstodzieje się z ludmi starymi, tak i ludzkoć raczej ceniła sobie dotychczasowe osišgnięcia, niżmylała o ich pomnażaniu.Ale nie wszyscy się poddali. Grupa ludzi postanowiła rzucić wyzwanie czasowi.Z zamylenia wyrywa mnie głos komputera.Nadszedł czas przeprowadzenia kontroli lotu i stanu statku. Podane zostanš również wynikianaliz sekcji medycznej.Chociaż komputer samodzielnie prowadzi statek, co 24 godziny, oczywicie wtedy gdy nieznajduję się w anabiozie, prowadzimy kontrolę najważniejszych zespołów statku.Wszystkie układy pracujš normalnie.Na głównym ekranie sekcji informacyjnej pojawiajš się kolejno liczby okrelajšce stanposzczególnych mechanizmów statku.Komputer w tym czasie podaje:Zapas paliwa wynosi 2,1 %. Wystarczy to na trzy lata czasu pokładowego. W jednostkachczasu dla obiektu nieruchomego daje to 263 miliony lat. Szybkoć nasza wynosi 99,729%prędkoci wiatła. Do chwili zero pozostaje 367 dni czasu pokładowego.Następuje chwila przerwy, po której komputer komunikuje mi.Wyniki badań sekcji medycznej wykazały. Dowódco, że masz przed sobš, przyzastosowaniu wszystkich stymulatorów, maksymalnie 46 dni aktywnego życia. Dni tez prawdopodobieństwem 70% przebiegać będš bez zaburzeń wiadomoci i bez odczuwanychsubiektywnie dolegliwoci. Według przewidywań, koniec funkcjonowania organizmu niedostarczy przykrych doznań i przebiegać będzie przy stopniowym zawężaniu pola wiadomoci.Proces umierania potrwa około, trzech godzin.Niewiele czasu już mi pozostało. Normalnie nie dożyję do chwili zero. Poddam się więcanabiozie i zbudzę na parę dni przed końcem wszechwiata...Przed chwilš wspomniałem sobie o tym, jak ludzie rzucili wyzwanie czasowi. Zrobiono tow okresie, kiedy idea dalekich lotów kosmicznych była już niepopularna. Zbyt długi był czas takiejeksploracji, aby zdobyte wiadomoci były użyteczne na Ziemi, a za póno było rozpoczynaćpodbój kosmosu raz jeszcze. Był i inny powód. Z wszechwiata wracały załogi dawnych wypraw.Ludzie ci z coraz większym trudem przystosowywali się do panujšcych na ojczystej planeciewarunków. A gdy na dodatek to, co zdobyli podczas wyprawy, okazywało się bezużyteczne,nietrudno się dziwić, że popadali w stan frustracji. Przez pewien czas widziano w powracajšcychz wypraw rezerwę biologicznš gatunku ludzkiego. Praktyka wykazała jednak, że długieprzebywanie w kosmosie nie było obojętne dla organizmu, a tym samym wartoć matrycygenetycznej była niepełna.Wstaję z fotela i opuszczam sterownię. Każdy szybszy ruch wywołuje zadyszkę. Całeszczęcie, że umysł pracuje mi sprawnie, a i pamięć nie zawodzi. Podchodzę do iluminatora jestcałkowicie ciemny. Żadnego punktu wietlnego. Tylko przyrzšdy rejestrujšce emisję falrentgenowskich oraz dużš aktywnoć wszechwiata w zakresie fal grawitacyjnych. Pytamkomputer, jaka jest aktualna prędkoć zbiegania się materii we wszechwiecie.Natychmiast otrzymuję odpowied.253 750 km/sek.Jeżeli tak to i dla niej pojawiajš się efekty relatywistycznego zwolnienia czasu, więcoperowanie jednostkami czasu dla układu nieruchomego nie ma sensu. Ile czasu zostałoobserwatorowi poruszajšcemu się wspólnie z implodujšcš materiš?420 lat słyszę odpowied.Przenika mnie dreszcz. Przecież to już koniec. W skali czasu astronomicznego to mniej niżsekunda.Ile wynosi aktualny promień horyzontu zdarzeń dla całego wszechwiata? zadaję następnepytanie.510 lat wietlnych pada błyskawiczna odpowied.Jaki mały jest już wszechwiat! I jaka ogromna gęstoć materii musi w nim panować.W czasach gdy żyłem na mojej planecie, wszechwiat rozszerzał się. Wtedy też istotnymproblemem kosmologicznym było, czy po okresie ekspansji rozpocznie się kurczeniewszechwiata, czy też wszechwiat rozszerzać się będzie w nieskończonoć. By odpowiedzieć nato pytanie należało wyznaczyć tak zwany efekt hamowania. Znano prędkoć ucieczki, znano teżminimalne iloć materii, która swoim wzajemnym oddziaływaniem może zatrzymać ekspansję.Pozostało oszacować iloć materii we wszechwiecie. Oczywicie, chodziło tu nie o liczbębezwzględnš, lecz o redniš. Pod koniec dwudziestego wieku, na bazie prowadzonych obserwacji,dokonano pierwszych obliczeń. Wskazywały, że iloć materii jest o rzšd wielkoci za mała dozatrzymania ekspansji. Ale już wtedy zdawano sobie sprawę z istnienia rozproszonej materiimiędzygwiezdnej, a przypuszczano, że istnieje i materia międzygalaktyczna. Wtedy nie byłojednak możliwe oszacowanie jej iloci. Kiedy jednak odlatywał Tułacz, wiadomo było, że iloćmaterii międzygalaktycznej oraz neutrin stanowi przeszło 90% materii całego wszechwiata, a tow zupełnoci wystarczało do zatrzymania jego ekspansji. Po stwierdzeniu tego faktuautomatycznie musiało nasuwać się pytanie, co jest poza nim. I wtedy odkryto, że jest oncałkowicie izolowanym układem, z którego żadna informacja nie może wyjć ani do którego żadnainformacja z zewnštrz nie może dotrzeć. W tej sytuacji pytanie to nie miało żadnych szans nauzyskanie odpowiedzi. Prowadzono szereg dysput filozoficznych. Przeważał w nich poglšd, że nazewnštrz może znajdować się nieskończony wszechwiat, w którym nasz stanowi czarnšdziurę. Zastanawiano się, czy ten zewnętrzny wszechwiat jest stacjonarny czy nie, czy jestpodobny do naszego, czy panujš w nim analogiczne do naszych prawa fizyczne.Mimo że dzi... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aswedawqow54.keep