Morrell David - Krwawa Przysięga(1), e-books, e-książki, ksiązki, , .-y

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tytu�: "Krwawa Przysi�ga"autor: David MorrellTytu� orygina�u BLOOD OATHIlustracja na ok�adce COLIN THOMASOpracowanie graficzne ADAM OLCHOWIKRedaktor KRYSTYNA GRZESIKBiblioteka Publiczna m. st. WarszawyDzielnicy Mokot�wWypo�yczalnia nr 81O62OO1735Copyright � 1982 by David MorrellFor the Polish edition Copyright � 1992 by Wydawnictwo Amber Sp. z 0.0.ISBN 83-7082-138-3Georgowi Morrellowiur. ?, zm.: 1943pami�ci ojca,kt�rego nigdy nie zna�emDotarli tam, gdzie stary przewo�nik przemierza� sw� �odzi� rozleg�e wody. To by� Charon. Ci nieszcz�nicy, kt�rych nie przyj�� do �odzi, nie zostali nale�ycie pogrzebani. Ich przeznaczeniem by�a trwaj�ca setki lat bezkresna w�dr�wka, w czasie kt�rej nigdy nie mieli znale�� miejsca na spoczynek.Edith HamiltonCz�� IiRz�dy bia�ych krzy�y ci�gn�y si� bez ko�ca. Ustawione w idealnych szeregach, ka�dy krzy� i ka�dy ich rz�d w r�wnych mi�dzy sob� odst�pach. Poziomo, pionowo � linie u�o�one w wywa�on� sie�.Houston poczu� nagle wywo�uj�cy dr�enie ch��d. To tylko wiatr wiej�cy poprzez wzg�rze, wmawia� sobie bez przekonania. Jego wynaj�ty citroen zaparkowany by� w najwy�szym punkcie okolicy. Opar� si� o w�z, spogl�daj�c na wojskowy cmentarz po�o�ony o p� mili ni�ej. Porywy wiatru szarpa�y jego w�osy i mrozi�y policzki. Musia� zmru�y� oczy. W prawym oku kr�ci�a si� �za. To tylko wiatr, pomy�la� znowu, cho� ci�gle bez wiary. Tak, to tylko wiatr.Krzy�e l�ni�y, jak gdyby ka�dego ranka oddzia�y sm�tnych �o�nierzy przechodzi�y w�r�d nich, wycieraj�c kurz i poleruj�c je. Ich jasno�� dr�czy�a Houstona, spokojny szyk wzbudza� niepok�j. Trzydzie�ci siedem lat temu dziesi�� tysi�cy �o�nierzy odda�o tu swoje �ycie. Zastanawia� si�, czy dowodz�cy nimi genera� sta� tu, gdzie on stoi teraz oparty o citroena. Dolina musia�a by� istnym piek�em: ogie�, dym, eksplozje i leje po nich, cia�a rozr�ticone po ca�ej tej przera�aj�cej okolicy, chaotyczny grzmot. Zaw�adn�a nim wyobra�nia. Wiatr robi� swoje sztuczki. Zaj�cza� przera�liwie, a Houstonowi wyda�o si�, �e to odg�osy dalekich wystrza��w. By� pewien, �e s�ysza� wysokie zawodzenie, b�agalne lamenty i...Otrz�sn�� si�. Gdy przetar� �z�, dolina wr�ci�a do poprzedniego wygl�du; doskona�a sie� krzy�y na tle bujnej, g�stej trawy, tak ciemnozielonej, �e prawie oliwkowoczarnej � las mogi�, w oddali sk��bione chmury, zakrywaj�ce g��boki b��kit nieba, jakiego nigdy nie widzia�.� B�dzie burza � powiedzia�a stoj�ca obok Janice.Dr��c z zimna, otuli�a si� ciasno swym tweedowym, br�zowym blezerem. Jej d�ugie, kasztanowe w�osy porywa� do ty�u wiatr. Policzki mia�a zmarzni�te i zaczerwienione. Zielone oczy, tak jak i jego, zmru�one i za�zawione, spogl�da�y b�agalnie.� Czy nie mogliby�my ogl�da� tego z samochodu? Zmarz�am. U�miechn�� si� do niej.� Chyba by�em gdzie� daleko.� Wykorzystaj ka�d� chwil�. Czeka�e� na to trzydzie�ci siedem lat, ale, dobry Bo�e, czy nie jest ci zimno?� W��czymy ogrzewanie. Mo�emy pojecha� tam na d�. Odwr�ci� si� i otworzy� drzwi, by wsi��� do citroena. Poprzezsportowe buty poczu� twardy op�r na peda�ach. Janice wsun�a si� z drugiej strony. Zamkn�li drzwi. Jego policzki by�y bez czucia. R�ce lodowate. Przyg�uszony wiatr poj�kiwa� za oknem.� Czuj�... pustk� w �o��dku... jaki� niepok�j � odezwa� si� Houston.� To naturalne. Mog�e� si� tego spodziewa�. W ko�cu by� twoim ojcem.� By�.Houston w��czy� silnik, wyjecha� z �turystycznego punktu widokowego" (tak informowa� po francusku znak) i skierowa� si� w d� kr�t� dwupasmow� szos� na spotkanie, kt�rego oczekiwa� przez ca�e �ycie.� To dziwne � powiedzia�. � Jako dziecko zastanawia�em si�, jak to miejsce wygl�da. Wyobra�a�em sobie cmentarze takie jak u nas. A to jest... nie wiem.� Higieniczny, homogenizowany, bezduszny i zapakowany w celofan.U�miechn�� si�.� Nigdy nie wyrwiesz si� z lat sze��dziesi�tych. Kiedy zamykam oczy, widz� ci� przemawiaj�c� na frontowych stopniach siedziby zwi�zku student�w. �Spalcie wasze karty kredytowe! Zajmijcie gmach administracji!"Janice ukry�a twarz.� Nie by�am taka straszna.� Jasne, by�a� dobra. Ale musz� powiedzie� ci prawd�. Nie spali�em mojej karty.10� Przecie� widzia�am.� Bilet parkingowy.� Ty cwany...! Wszystko, czego chcia�e�, to...� Znale�� si� w twoich my�lach.� Ty zatwardzia�y hipokryto.� Zatwardzia�y pragmatyku, m�wi�c precyzyjnie.�mieli si� a� do chwili, gdy wyros�y przed nimi rz�dy krzy�y. Pomy�la�, �e zachowywali si� tak, jak gdyby pogwizdywali obok przeje�d�aj�cego karawanu.� Jeste� naprawd� niesamowity � powiedzia�a.� Nie ma tu �adnych drzew. Zauwa�y�a�?� Zniszczy�yby ca�� koncepcj�. Armia lubi prostot� i �ad. Jak na okr�cie.� Tak m�wi� w marynarce.� Przesta�, wiesz, co mam na my�li. Wojsko zabija, a potem gloryfikuje �mier�.� Chcesz powiedzie�, �e ta wojna by�a niepotrzebna? To nie by� Wietnam.� By�a konieczna, to nie ulega w�tpliwo�ci. Jednak stoj�c tam wysoko i spogl�daj�c na te krzy�e, nigdy nie dowiemy si�, ile cierpie� w sobie kryj�.� Nie jestem pewny, czy w og�le chcia�bym wiedzie�. Poczu�, �e Janice obserwuje go.� Przepraszam � powiedzia�a. � Naprawd� tak nie my�la�am.� Trzydzie�ci siedem lat. � Pokr�ci� g�ow�. �cisn�� mocniej kierownic�. � Czy wiesz, �e nigdy nie widzia�em jego zdj�cia?Janice zdziwi�a si�.� Co? �artujesz.� Mama spali�a wszystkie fotografie. Powiedzia�a, �e nie mog�a znie�� tych wspomnie�. P�niej �a�owa�a, �e to zrobi�a, ale nie by�o sposobu na ich odtworzenie.� Musia�a go bardzo kocha�.� Wiem tylko, �e mia�a szans� na powt�rne ma��e�stwo, ale tego nie zrobi�a. Ci�gle pami�tam � to musia�o by� wiele lat p�niej � jak pop�akiwa�a sobie przed za�ni�ciem. Budzi�em si� i s�ucha�em. Szed�em do niej i pyta�em, co si� sta�o. �To wspomnienia, Peter � m�wi�a, maj�c zaczerwienione oczy i poci�gaj�c nosem. � To tylko wspomnienia o twoim ojcu."11� Bo�e.� Tyle krzy�y. Pod kt�rym zosta� pochowany?Janice po�o�y�a r�k� na jego kolanie i �cisn�a uspokajaj�c go. Przetrz�sn�wszy swoj� torebk�, znalaz�a paczk� papieros�w, zapali�a jednego i poda�a mu.Skin�� g�ow� zaci�gaj�c si� g��boko. Ameryka�ski. Z niewielk� ilo�ci� smo�y i nikotyny. Mia� spore k�opoty, by je tutaj znale��, i zap�aci� cztery razy wi�cej ni� w Stanach. Te francuskie �agwie, kt�re pr�bowa�, wywo�ywa�y kaszel. Ponadto mia� nadziej�, �e wyj�tkowo wysoka cena zmusi go do ograniczenia na�ogu.Citroen wype�ni� si� dymem. Opu�ci� szyb� i poczu� na sobie powiew wiatru. Dym ulecia� przez okno. Houston wpatrywa� si� w wysok� i przero�ni�t� chwastami traw�, pochylaj�c� si�" nisko po obu stronach drogi. Szosa opada�a w lewo, wzd�u� wzniesienia. Z tej perspektywy spogl�da� w kierunku rozleg�ych sad�w po zachodniej stronie doliny. Wiatr jednak tak pop�dzi� chmury, i� dolin� ogarn�� cie�. Min�� zakr�t. Teraz patrzy� w prawo, na wsch�d. Cmentarz wype�nia� ca�� szyb� samochodu � bliski, wyra�ny i jaskrawy � bia�e krzy�e na tle nieoczekiwanego cienia, bezkres.Houston patrzy� na wy�aniaj�cy si�, coraz wyra�niejszy kamienny mur. Wjecha� przez kut� �elazn� bram� i zatrzyma� si� na parkingu. Wysiedli z citroena. Dr�eli na wietrze, stoj�c przed roz�o�ystym, niskim, bia�ym budynkiem, kt�ry przypomina� Houstonowi centrum administracyjne w wielkim mie�cie, gdzie� w Stanach. Budynek ca�y ze szk�a i metalu. Bezduszny. Instytucja � pomy�la�. Wydawa�o si�, �e krzewy s� wykonane z plastiku, a trawnik przypomina� jaki� kosmiczny tw�r.� To okropne � odezwa� si� Houston. � To nic nie zmieni. Nic si� nie zmieni, mimo �e tu jestem. Do diab�a, nawet nie zna�em tego cz�owieka. � Jego g�os brzmia� ostro.� Chcesz si� rozejrze�? Zaprzeczy� ruchem g�owy.� Nie mog�. Nie my�la�em o ojcu przez lata, ale jako dziecko obieca�em sobie, �e kt�rego� dnia ujrz� jego gr�b. Teraz �mier� matki. Przyjechali�my tu, do Francji, abym przesta� o tym my�le�. Jednak nie mog�. Je�li odwiedz� jego gr�b, to mo�e zaakceptuj� i jej. A mo�e tylko chc� mu powiedzie�, �e jego �ona nie �yje.12Jan wsun�a swoj� r�k� w jego d�o� i mocno zacisn�a. Houston poczu� ucisk w gardle.� Spe�nimy twoj� obietnic�.Skin�� potakuj�co g�ow�. Przeszed� pod napisem � AMERYKA�SKI POMNIK WOJENNY � a dalej zakrzewionym z obu stron chodnikiem w kierunku szklanych drzwi wej�ciowych. Popchn�� je do �rodka. Wewn�trz poczu� duszne powietrze i us�ysza� echo swych krok�w, odbite od sztucznego marmuru. Dooko�a d�ugiego pomieszczenia zrobiono wystaw�: fotografie i mapy przedstawiaj�ce przebieg bitwy; karabiny, he�my, mundury i inne drobne przedmioty; modele, dioramy, obrazy, flagi. W pomieszczeniu by�o wyj�tkowo jasno. Us�ysza� syk zamykaj�cych si� za nim drzwi. Z ty�u wyczuwa� obecno�� Janice.Sw� uwag� skupi� na znajduj�cym si� dok�adnie naprzeciw kontuarze. Urz�dnik o szczup�ej twarzy, w�skich ustach i kr�tkich w�osach, ubrany w ciemny garnitur uni�s� si� w oczekiwaniu. Houston podszed� wprost do niego.� W czym mog� pom�c?Houston dostrzeg� w jego klapie znaczek Ameryka�skiego Legionu Urz�dnik�w.� Nie jestem pewien, jak... m�j ojciec zgin�� tutaj � powiedzia�. � Nie wiem, jak odnale�� jego gr�b. Czy s� u�o�one alfabetycznie? � G�os Houstona brzmia� tubalnie w muzealnym echu pomieszczenia.� Nie, prosz� pana. � Urz�dnik pochyli� si� do przodu tak gorliwie zainteresowany, �e przypomina� Houstonowi dyrektora zak�adu pogrzebowego. � S� u�o�eni regimentami i kompaniami. Gdybym mia� jego nazwisko, m�g�bym odszuka� ten gr�b.� Nazywa� si� Stephen Houston.� Czy mia� drugie imi�? Gdyby nazwiska si� powtarza�y.� Prosz�?� Mog�o by� kilku poleg�ych o tym nazwisku.� Ach tak, rozumiem. Samuel.Urz�dnik, w kt�rego g�osie czu� by�o po�udniowy akcent, spojrza� na niego z zainteresowaniem.� Czy pan pochodzi z Teksasu? � wycedzi�.� Nie, dlaczego pan tak s�dzi?� Przepraszam pana. To drugie imi�. Sam Houston.13� Tak, rzeczywi�cie. Pochodzimy jednak z Indiany.� Czy m�g�by pan chwil� poczeka�. � Urz�dnik pochyli� si� nad konsol� znajduj�c� si� poni�ej kontua... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aswedawqow54.keep