Moore Brat wilk i siostrzyczka cykada, Ksiązki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Armando MooreBrat wilk i siostrzyczka cykadaHistorie te opowiadaj� ojednym �wi�tym i wieluzwierz�tach. O ptakach ipszczo�ach, owcach i barankach.Jest te� zaj�czek, wilk i w�,osio�ek i sok�, no i oczywi�ciecykada...�wi�ty ma na imi� Franciszek iurodzi� si� w roku 1181 w Asy�uwe W�oszech; bardzo kocha� PanaBoga, wszystkich ludzi iwszystkie, ale to wszystkiezwierz�ta.Ludzi i zwierz�ta stworzy� PanB�g. Wilka i cykad� tak�e...�wi�ty Franciszek zawsze m�wi� ostworzeniach �yj�cych na ziemi,�e s� bra�mi i siostrami, bo s�dzie�mi Bo�ymi.B�d� to zatem opowie�ci obracie wilku i siostrzecykadzie...Nie ja je wymy�li�em.Zaczerpn��em je z �ywota�wi�tego Franciszkaopowiedzianego przez jegonajbli�szych towarzyszy, kt�rzyznali go dobrze. S� wi�cprawdziwe, a ja je tylkoopisa�em po swojemu i �adnych,ale to �adnych fakt�w niezmieni�em...W historiach tych �wi�tyFranciszek przemawia dozwierz�t, a one go s�uchaj� irozumiej� jego s�owa. Kiedy mys�yszymy �wierkanie wr�bli, niewiemy, o czym tak rozprawiaj�,ale �wi�ty wiedzia� i rozumia�mow� wszystkich stworze�.Wiedzia�, kiedy zwierz�ta by�yweso�e, a kiedy smutne. Boowieczki te� czasami bywaj�weso�e, czasami za� smutne. Aosio�ki czasem si� �miej�, aczasem p�acz�.My tego nie potrafimyzauwa�y�...Mo�e dlatego, �e nie do��mocno kochamy naszychbraci_zwierz�ta. Mo�e dlatego,�e nie jeste�my dostatecznie�wi�ci?AutorBrat wilkKiedy �wi�ty Franciszekprzyby� do miasta Gubbio,dowiedzia� si� od jegomieszka�c�w, �e w okolicypojawi� si� wielki, okropnie z�yi �ar�oczny wilk. Po�era� nietylko owce, kt�re pasterzeprowadzili na pastwiska, alecz�sto te� napada� na ludzi.Mieszka�cy Gubbio dr�eli zestrachu, zw�aszcza gdy z�y wilkzbli�a� si� do miasta.Wychodzili za mury zestrachem, uzbrojeni w kije iwid�y, jakby szli na wojn�. Alekiedy kto� napotka� sam na samtego straszliwego potwora, niem�g� go pokona� i gin��rozszarpany na kawa�ki.Wkr�tce nikt ju� nie wa�y� si�wychodzi� z miasta, a nawet zw�asnego domu.�wi�temu Franciszkowi �al si�zrobi�o nieszcz�snychmieszka�c�w Gubbio. Postanowi�wyj�� wilkowi na spotkanie.Ludzie, kt�rzy go bardzokochali, starali si� go zawszelk� cen� powstrzyma�:- Na mi�o�� Bosk�! Nie id�!Wilk ci� rozszarpie!Ale �wi�ty Franciszek zrobi�znak krzy�a i z kilkoma swymitowarzyszami wyszed� za murymiasta, ca�kowicie zdaj�c si� naPana Boga.Ledwie uszli kawa�ek drogi,bracia opu�cili Franciszka. Balisi� tak strasznie, �e nie moglizrobi� ani kroku. �wi�ty niewaha� si� jednak ani przezchwil� i spokojnie szed� naprz�da� do miejsca, gdzie wilk mia�swoj� kryj�wk�.Wszyscy mieszka�cy miastawdrapali si� na mury okalaj�cemiasto, by zobaczy�, jak si� tospotkanie zako�czy. Niekt�rzym�wili ze smutkiem:- Wilk na pewno rozszarpie nam�wi�tego Franciszka.Wilk us�ysza� wrzaw� i wyszed�ze swej nory gro�nie szczerz�ck�y. By� tak w�ciek�y, �e zpyska ciek�a mu spieniona �lina.Skoczy� w stron� �wi�tegoFranciszka. Gro�nie �ypa�przekrwionymi z w�ciek�o�cioczyma.�wi�ty Franciszek nie mia� zesob� �adnej broni. Nie wzi��nawet kija. R�ce trzyma�skrzy�owane na piersi.Wilk stan�� naprzeciw�wi�tego, kt�ry podni�s� r�k� izrobi� znak krzy�a, po czymzdecydowanym g�osem przem�wi�:- Chod� tu, bracie wilku!Rozkazuj� ci, by� nigdy ju� nieczyni� nic z�ego ani mnie, aninikomu.Spojrza� wilkowi g��boko woczy. Wtedy wilk zamkn��paszcz�, podkuli� ogon, zespuszczonym �bem podszed� do�wi�tego Franciszka i �agodnyjak baranek po�o�y� si� u jegost�p.�wi�ty spokojnie mu t�umaczy�:- Bracie wilku, wyrz�dzi�e�wiele szk�d bez Bo�egopozwolenia. Zabi�e� mn�stwo Jegostworze�. Po�era�e� nie tylkozwierz�ta. O�mieli�e� si� nawetzabija� m�czyzn, kobiety idzieci. T� niegodziwo�ci�zas�u�y�e� sobie na stryczek jaknajgorszy zb�jca. Wszyscymieszka�cy okolicy nienawidz�ci� i s� twoimi wrogami. Ale ja,bracie wilku, chc�, by mi�dzytob� i lud�mi z Gubbio zapanowa�pok�j. Je�li nie b�dziesz ju�ich krzywdzi�, przebacz� ciwszystkie dawne winy.Stoj�cy wysoko na murachmieszka�cy miasta, z ustamiszeroko otwartymi ze zdumienia,s�uchali �wi�tego Franciszka.Wilk machn�� ogonem, skuli�uszy i sk�oni� �eb, jakby chcia�pokaza�, �e zrozumia� s�owa�wi�tego i obiecuje popraw�.Franciszek m�wi� dalej:- Bracie wilku, rozkazuj� ci,by� teraz poszed� ze mn�, nieobawiaj�c si� niczego. Musimyzawrze� pok�j mi�dzy tob� imieszka�cami Gubbio.�wi�ty odwr�ci� si� i ruszy� wstron� miasta, a wilk szed� zanim pos�usznie jak wierny pies.- Och! - Z ust ogl�daj�cych t�scen� mieszka�c�w Gubbio wyrwa�si� pe�en zachwytu okrzyk.Wie�� o cudownym wydarzeniuszybko rozesz�a si� po mie�cie.Ludzie, kt�rzy ze strachusiedzieli w domach, wyszli terazna dw�r i wszyscy pobiegli naplac miejski. Otoczyli kr�giem�wi�tego i wilka. Dzieci, jakzwykle ciekawe, sta�y oczywi�ciew pierwszym rz�dzie, by zobaczy�z bliska wielkiego, straszniez�ego i �ar�ocznego wilka.�wi�ty Franciszek zwr�ci� si�do zebranych:- Pos�uchajcie mnie, bracianajmilsi. Ten oto stoj�cy przedwami brat wilk, obieca� mi, �ezawrze pok�j z wami wszystkimi,ale musicie mi przyrzec, �ecodziennie b�dziecie dawa� mu tylejedzenia, by nie chodzi� g�odny.A ja r�cz�, �e m�j brat wilkdotrzyma obietnicy i nigdy ju�was nie skrzywdzi.Wszyscy zacz�li klaska� ijednog�o�nie przyj�li warunkipokoju. Wtedy �wi�ty odwr�ci�si� do wilka, kt�ry przez ca�yczas ze spuszczonym �bem le�a� ujego st�p.- A ty, bracie wilku, czyprzyrzekasz uroczy�cie, �edotrzymasz obietnicy? Czyprzyrzekasz, �e nie b�dziesz ju�nigdy krzywdzi� ani ludzi, anizwierz�t, ani �adnego �ywegoBo�ego stworzenia?Wilk ugi�� przednie �apy iukl�k� przed Franciszkiem.Stuli� uszy, kilka razy kiwn��g�ow�, pomacha� ogonem. Tak jakpotrafi�, pokaza�, �e szczerzepragnie przestrzega� warunk�wumowy.�wi�ty Franciszek poprosi� gojeszcze:- Bracie wilku, a terazchcia�bym, aby� tu, wobecwszystkich ludzi da� mi jaki�dow�d, �e na pewno zachowaszpok�j.S�ysz�c t� pro�b� wilk wsta�,podni�s� praw� �ap� i poda� j��wi�temu Franciszkowi.�wi�ty mocno u�cisn�� �ap�wilka. Wszyscy wok� g�o�noklaskali, a dzieci podesz�y dowilka i zacz�y go g�aska�. Wilkza� liza� ich r�ce zupe�nie taksamo jak domowy piesek.Niekt�re, co odwa�niejsze dziecisiada�y wilkowi na grzbiecie.Od tego dnia wilk mieszka� wmie�cie Gubbio. Wchodzi� dodom�w, w�drowa� od drzwi dodrzwi i ch�tnie bawi� si� zdzie�mi. Nikt mu nie dokucza� ion te� nie krzywdzi� nikogo. Nieby� z�y nawet wtedy, gdy dziecidla zabawy ci�gn�y go za ogon.Nawet psy za nim nie szczeka�y.Mieszka�cy Gubbio zawszepami�tali, by zgodnie z dan��wi�temu Franciszkowi obietnic�codziennie jad� do syta.Po kilku latach brat wilkumar� ze staro�ci. Znaleziono gopewnego ranka przed bram�miejsk�.Kiedy wie�� o jego �miercirozesz�a si� po okolicy,wszystkim by�o bardzo smutno, bobardzo kochali brata wilka.Wiele os�b p�aka�o. Zw�aszczadzieci.Siostrzyczka cykadaNie opodal Asy�u sta� ma�yprzez wszystkich opuszczonyko�ci�ek w Porcjunkuli. Przyjednej z jego wal�cych si� �cianros�o du�e roz�o�yste drzewofigowe.M�ody Franciszek wszed�kt�rego� dnia do ko�cio�a�wi�tego Damiana i ukl�k� przeddrewnianym krzy�em, kt�ry wisia�nad o�tarzem.Wtedy Jezus z krzy�a przem�wi�do niego:- Franciszku, odbuduj m�jko�ci�ek w Porcjunkuli.Franciszek spe�ni� pro�b� PanaJezusa i odbudowa� ko�ci�ek.Nie �ci�� jednak drzewafigowego, kt�re przy nim ros�o.P�niej Franciszek opu�ci�rodzic�w i z mi�o�ci doUkrzy�owanego Jezusa postanowi��y� dalej w biedzie. Pod��y�o zanim wielu m�odych ludzi. Zostalijego pierwszymi towarzyszami.�wi�ty Franciszek w�drowa� zeswymi bra�mi i g�osi� ludziompok�j. Co pewien czas wraca�odpocz�� do Porcjunkuli.Wybudowa� tam dla siebie i dlaswych braci ma�e chatki, ubogieniczym cele klasztorne.Kt�rego� roku Franciszeksp�dza� lato w Porcjunkuli razemz bratem Idzim i bratem Leonem.By�o bardzo gor�co. Na drzewiefigowym siedzia�a cykada iwygrywa�a sw�j koncert. Cykady�piewaj� pi�knie i z ochot�,kiedy jest bardzo upalnie.S�o�ce napawa je rado�ci�.Siedz�cej na drzewie figowymcykadzie odpowiada�y inne.Jakby na r�wninie wok� Asy�ugra�a wielka orkiestrasmyczkowa.�wi�ty Franciszek, brat Idzi ibrat Leon z rado�ci� s�uchalikoncertu. Cykady wygrywa�y stalet� sam� nut�. Bardzo szybko wi�csen zmorzy� i brata Idziego ibrata Leona. Spali smacznie wcieniu wielkiego figowca. Ale�wi�ty Franciszek nie usn��.P�g�osem, tak �eby nie zbudzi�swych braci, zawo�a� do cykady:- Siostro cykado, siostrocykado!Cykady boj� si� ludzi. Gdykto� zbyt blisko do nichpodejdzie, milkn� natychmiast.Ledwie wi�c cykada z drzewafigowego us�ysza�a, �e kto� j�wo�a, przerwa�a sw�j �piew iukry�a si� po�r�d li�ci.- Siostro cykado, siostrocykado! - zawo�a� znowu �wi�tyFranciszek.Cykady s� ciekawe, zupe�niejak ma�e dzieci. Cykada z drzewafigowego wystawi�a wi�c zkryj�wki najpierw czu�ki, apotem ca�� g��wk�, by zobaczy�,kto j� tak wo�a. Patrzy i widzidw�ch �pi�cych braci. Po chwilizobaczy�a �wi�tego Franciszka.Nie boi si� �wi�tego. Wygodniesiada na swym ulubionym li�ciu icykaniem, kt�re tylko �wi�tyFranciszek rozumie, pyta:- Czego chcesz ode mnie?Franciszek u�miecha si�.- Chcia�bym wiedzie� - m�wi -co takiego �piewa�a�.- Dzi�kujemy naszemu ojcus�o�cu - odpowiada cykadacykaniem, kt�re tylko ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aswedawqow54.keep