Morrell David - Akt desperacji, E Książki także, Morrell David

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Morrell David
Akt desperacji
O ksiazce:
"Duncan", "śnieg", "grollier" - tyle zdążył wyszeptać do Matta Pittmana
umierający Jonathan Millgate, jeden z pięciu Wielkich Doradców prezydentów USA czasów
"zimnej wojny" - człowiek, który wywierał ogromny wpływ na amerykańską politykę. Dla
dziennikarza działu nekrologów, który właśnie przełożył własne samobójstwo o kilka dni,
lepiej byłoby, żeby trzymał się od sprawy z daleka. Posądzony o podwójne morderstwo,
ścigany przez zabójców na usługach niewidzialnych mocodawców, zdolnych korumpować
policję i manipulować mediami, Matt może bronić sie tylko w jeden sposób. Aby ocalić życie,
które niespodziewanie zyskało dla niego sens, musi sam zdemaskować mroczny spisek
zawiązany w najwyższych kręgach władzy. Klucz do wszystkich tajemnic stanowią trzy
niezwiązane ze sobą słowa i przeszłość Millgate`a...
DAVID MORRELL (ur. 1943 w Kitchener w Kanadzie) - światowej sławy autor powieści
sensacyjnych. Od 1966 mieszka w USA. Ukończył Penn State University i obronił pracę
doktorską z literatury amerykańskiej. W latach 1970-1986 pracował jako wykładowca na
Iowa University. Zafascynowany twórczością Ernesta Hemingwaya, Richarda Mathesona,
Johna Bartha. Prezes The International Thriller Writers Organization. Autor ponad 20
powieści, 3 książek niebeletrystycznych (m.in. monografii poświęconej twórczości Johna
Bartha), a także licznych opowiadań z gatunku grozy i sensacji. Jego najbardziej znane
thrillery to Pierwsza krew (1972; sfilmowana jako Rambo z Sylvesterem Stallone w roli
tytułowej), Testament (1975), trylogia Bractwo Róży (1984), Bractwo Kamienia (1985),
Bractwo Nocy i Mgły (1987) oraz Piąta profesja (1990), Podwójna tożsamość (1993),
Infiltratorzy (2005), Łowca (2007) i najnowszy - The Spy Who Came for Christmas (2008).
Na podstawie Bractwa Róży powstał niezwykle popularny miniserial telewizji NBC z
Peterem Straussem i Robertem Mitchumem w rolach głównych.
Tego autora
INFILTRATORZY
ŁOWCA AKT DESPERACJI
Wkrótce
PODWÓJNA TOŻSAMOŚĆ
KOMPLEKS WINY SZPIEG NA BOŻE NARODZENIE
Oficjalna strona internetowa Davida Morrella www.davidmorrell.net
AKT DESPERACJI
DAVID MORRELL
Z angielskiego przełożył PAWEŁ WIECZOREK
WARSZAWA 2008
Tytuł oryginału: DESPERATE MEASURES
Copyright © David Morrell 1994 Ali rights reserved
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz 2008
Copyright © for the Polish translation by Paweł Wieczorek 2008
Redakcja: Lucyna Lewandowska
Ilustracja na okładce: Jacek Kopalski
Projekt graficzny okładki i serii: Andrzej Kuryłowicz
ISBN 978-83-7359-640-5
Dystrybucja
Firma Księgarska Jacek Olesiejuk
Poznańska 91, 05-850 Ożarów Maz.
t./f. 022-535-0557, 022-721-3011/7007/7009
www.olesiejuk.pl
Sprzedaż wysyłkowa - księgarnie inłernetowe
www.merlin.pl
www.empik.com
WYDAWNICTWO ALBATROS
ANDRZEJ KURYŁOWICZ Wiktorii Wiedeńskiej 7/24, 02-954 Warszawa
Wydanie I
Skład: Laguna
Druk: OpolGraf S.A., Opole
Dla Mela Parkera,
nie tylko wspaniałego redaktora, ale i przyjaciela, o jakim marzy każdy pisarz
LU Q LU
1
W magazynku samopowtarzalnego pistoletu kalibru 45 mieściło się siedem pocisków, ale
teraz tkwił tam tylko jeden. Pittman załadował go do komory jednym szybkim ruchem zamka
i dobrze naoliwiony metal przesunął się z cichutkim trzaśnięciem. Bohaterem pierwszej
historii, jaką opisał dla gazety osiemnaście lat temu, był emerytowany policjant, który
popełnił samobójstwo. Pittman nigdy nie zapomniał usłyszanej przypadkiem na komisariacie
rozmowy. Była to wymiana zdań przy automacie do kawy między dwoma mundurowymi
policjantami, rozmawiającymi o śmierci swojego byłego kolegi.
— Nie wytrzymał emerytury...
— Miał problem z alkoholem.
— Żona go zostawiła.
— Ale odszedł w dobrym stylu. Zapasowa broń, samopowtarzalna czterdziestkapiątka z
jednym nabojem.
To ostatnie stwierdzenie zdziwiło Pittmana, ale kiedy poznał podstawy działania ręcznej
broni palnej, dowiedział się, że po wystrzale pistolet samopowtarzalny wyrzuca zużytą łuskę i
załadowuje do komory następny nabój. Równocześnie iglica sama wraca na swoje poprzednie
miejsce, co sprawia, że w razie potrzeby można znowu strzelać. Emerytowany policjant
najwyraźniej uznał, że pozostawienie obok swojego ciała załadowanego pistoletu byłoby
niewłaściwe. Nie mógł przewidzieć, kto go znajdzie. Mogła to być gospodyni, ale równie
dobrze
broń mógł podnieść jego dziesięcioletni syn. Aby uniknąć ryzyka, że może jeszcze komuś
zaszkodzić, załadował pistolet jednym nabojem. Po strzale zamek zatrzyma się w pozycji
przesuniętej do tyłu, komora będzie pusta, a broń bezpieczna.
„...odszedł w dobrym stylu".
Właśnie dlatego Pittman również załadował pistolet jednym nabojem. Kilka tygodni
wcześniej wystąpił o pozwolenie na broń. Dziś po południu, kiedy komisja weryfikacyjna
ustaliła, że nie był karany, nigdy nie przebywał w ośrodku psychiatrycznym z powodu
agresywnego zachowania i tak dalej, otrzymał pozwolenie na udanie się do sklepu
sportowego i zakup pistoletu — takiej samej czterdziestkipiątki, jaką miał emerytowany
policjant-samobójca. Sprzedawca zapytał, ile ma dać pudełek amunicji i Pittman odparł, że
jedno zdecydowanie wystarczy.
— To znaczy, że zamierza pan trzymać pistolet w domu
jedynie do ochrony?
— Właśnie — odparł Pittman.
W myśli dodał: do ochrony przed koszmarami.
Siedział teraz w swoim malutkim mieszkanku na drugim piętrze, za zamkniętymi drzwiami,
przyglądał się zabezpieczonemu pistoletowi i słuchał odgłosów wieczornego ruchu ulicznego.
Stojący na kominku zegar zaterkotał i cyfry przeskoczyły z8:łłna8:12. Zza ściany dobiegał
sztuczny śmiech publiczności telewizyjnego sitcomu. Śmierdziało smażoną cebulą — zapach
przesączał się szparą pod drzwiami wejściowymi z jednego z mieszkań w głębi korytarza.
Pittman uniósł broń.
Nigdy nie był na kursie strzeleckim, ale dobrze odrobił lekcję. Poczytał sobie trochę o
anatomii czaszki i dowiedział się, gdzie są miękkie miejsca. Skronie, zagłębienia za uszami i
podniebienie były miejscami najbardziej nadającymi się do tego, co zamierzał zrobić. Przy
okazji dowiedział się jednak, że wielu niedoszłych samobójców po strzale w głowę, zamiast
się zabić, zrobiło sobie lobotomię. Choć nie zdarzało się to często, naciśnięcie spustu
przystawionego do skroni pistoletu mogło czasem spowodować lekkie przesunięcie się lufy w
kierunku czoła.
10
Pocisk uderzał wtedy w grubą płytę kostną nad brwiami i odbijał się od niej, a nieudolny
samobójca zamiast w trupa zamieniał się w warzywo.
Mnie to sią na pewno nie przydarzy, pomyślał Pittman. Przeprowadzi wszystko do końca.
Emerytowany policjant, na którym się wzorował, włożył sobie lufę do ust, co uniemożliwiało
zarówno ruch ciała, który spowodowałby przejście kuli obok mózgu, jak i odwrócenie lufy.
Podobnie jak on, wybrał broń o dużej sile rażenia — czterdziestkępiątkę.
W drodze do sklepu z bronią wstąpił na drinka, wracając do domu — na jeszcze dwa w
innym barze. W szafce obok lodówki miał butelkę jacka danielsa, ale po zaryglowaniu drzwi
mieszkania nic już nie pił. Nie chciał, aby podczas sekcji stwierdzono w jego organizmie
obecność alkoholu i uznano, że odebrał sobie życie, ponieważ się upił. Chciał zachować jasny
umysł. Zamierzał wykonać tę ostatnią w życiu czynność z pełną świadomością.
Nagle przyszła mu do, głowy pewna sprawa natury porządkowej: jak uzasadni bałagan,
który po sobie zostawi? Wybierając sposób zadania sobie śmierci, w wyniku kilkuetapowej
selekcji uznał, że najlepiej będzie, jeśli użyje broni palnej, nie do końca jednak przemyślał,
gdzie powinno to nastąpić. Przy kuchennym stole? Zakrwawi drewno, podłogę, lodówkę i być
może nawet sufit. Po chwili zastanowienia wstał — cały czas trzymając w dłoni pistolet — i
przeszedł do łazienki. Powoli i uważnie, aby nie stracić równowagi, wszedł do wanny,
zaciągnął zasłonkę i usiadł. Był gotów.
Kiedy przystawił pistolet do warg, poczuł słodkawy zapach metalu. Otworzył usta i przez
sekundę musiał walczyć z odrazą, ale w końcu wsunął lufę do środka. Była grubsza, niż się
spodziewał, i musiał jeszcze szerzej otworzyć usta. Gdy metal zawadził o jeden z przednich
dolnych zębów, Pittman zadrżał.
Wszystko gotowe.
Myślał o samobójstwie od chwili złożenia wniosku o pozwolenie na broń. Był tak
wyczerpany emocjonalnie, że każdy kawałek jego mózgu domagał się ulgi, przerwania
nieustannego bólu. Oczekiwanie na decyzję komisji dawało mu możliwość
11
sprawdzenia, jak bardzo jest zdecydowany, pozwoliło wiele razy rozpatrzyć każdy z
argumentów za i przeciw.
Zacisnął palec na spuście — opór okazał się. silniejszy, niż się spodziewał. Musiał
pociągnąć mocniej.
W tym momencie zadzwonił telefon.
Pittman zmarszczył czoło.
Telefon zadzwonił ponownie i za chwilę odezwał się po raz trzeci.
Rozpaczliwie próbował zignorować jego terkot, jednak po chwili — choć niechętnie —
doszedł do wniosku, że powinien odebrać. Nie miało to nic wspólnego z wahaniem czy
potrzebą zyskania na czasie. Jako człowiek z zasadami obiecał sobie, że nie zostawi żadnych
niepozałatwianych spraw: niezapłaconych rachunków, nieodwzajemnionych przysług czy
nieuprzejmości, za które nie przeprosił. Zostawił testament — cały swój skromny majątek
przekazywał byłej żonie, do której napisał także krótki list wyjaśniający. Jego obowiązki
wobec pracodawcy zakończyły się wczoraj wraz z dwutygodniowym okresem
wypowiedzenia. Zadbał nawet o zorganizowanie swojego pogrzebu.
Kto mógł do niego dzwonić? Ktoś się pomylił? Ktoś chce mu coś sprzedać? Czyżby nie
zajął się jakimś szczegółem? Możliwe, choć starał się jak najlepiej zakończyć swoje życie.
Telefon nie przestawał dzwonić. Pittman wyszedł z wanny, przeszedł do salonu i z niechęcią
podniósł słuchawkę.
— Halo? — odezwał się. Mówienie przychodziło mu z wy
raźnym trudem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aswedawqow54.keep